czwartek, 26 maja 2016

Irytujący marazm

Jakoś brakuje mi zapału nie tylko do bloga, ale i wielu innych aktywności.
Snuję się po świecie i sama nie wiem, czego chcę. Żyję z dnia na dzień.
Niby nieźle, niby często z uśmiechem, ale jakoś tak... nijako.
Wybrałam świadomie. Wybrałam wolność i spokój. Nie żałuję ani trochę. Nie sposób było tak dłużej żyć. A jednak brakuje tamtej codzienności. Tych błahych, a ważnych drobiazgów: uśmiechów synka, jego powiedzonek, drobnych domowych przygód z moimi Chłopakami, anegdotek z mężem w roli głównej. Jakieś bogatsze i barwniejsze było życie żony i matki.
Mam czas dla siebie, a przecieka mi on przez palce. Do książek wracam mozolnie i z wysiłkiem - ja, mól ksiązkowy! Blog leży odłogiem i nie pomaga wymyślanie sobie od leni. Rower też jakoś tak po macoszemu w tym roku traktuję, jeżdżę jedynie do pracy i na zakupy, bo zwyczajnie "siadła" mi kondycja ; tylko jak ma nie siadać, skoro o nią nie dbam?
Może jeszcze za mało czasu upłynęło? Może potrzebuję tak się posnuć bez sensu i zregenerować? Tylko czasu przede mną coraz mniej i boję się, że nie zdążę zaznać w życiu jakiegoś spełnienia... Mój ojciec, gdy umierał, był zaledwie 6 lat starszy ode mnie dzisiejszej... Ale mam wrażenie, że przeżył swoje życie znacznie pełniej niż ja.

4 komentarze:

  1. Podobnie narzekałaś, gdy mieszkaliście razem. Trudno, stało się i musisz wymyślić sobie jakiś sposób na życie.
    Swojego tatę przeżyłam już o dwanaście lat, przeżyłam też obie siostry. Wiesz, że nie mam powodów do radości, ale jakoś sobie radzę.
    Weź się w garść. Życie nie jest jedynie rozrywką, a tego Ci chyba najbardziej brakuje.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, wciąż na nowo biorę się w garść. Moje emocjonalne rozchwianie jest, jak wiesz, uzasadnione, ale trudno mi zaakceptować tę "gorszą" siebie. Wiem doskonale, że nie mam najgorszego życia, ale przychodzą chwilę, gdy czuję się najnieszczęsliwsza pod słońcem. A świadomość, że przesadzam, wcale nie pomaga, wręcz dodatkowo przygnębia.

      Usuń
  2. Czytam Twój wpis w samochodzie, w drodze powrotnej z pogrzebu mojego 43 letniego przyjaciela. Sama do siebie m żal, że właśnie teraz dostrzegam jak piękny jest świat, jak cudnie opada za horyzont słońce, jak cudnie, że tyle wciąż przede mną... Życie jeat cudem, oddychaj pełną piersią, wyciągnij rower, żyj Marto, żyj dla SIEBIE. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Agpelo, życie jest cudem i niepowtarzalnym darem. Bardzo je cenię i kocham, ale czasem paskudnie daje popalić. Tak już mam niestety, że nie zawsze jestem zrównoważona i pogodna. Czasami naprawdę trudno mi nad tym zapanować.

      Usuń