Znowu dowiedziałam się, że mój blog wpadł w niepowołane oczy. I jak tu czuć się anonimowo i swobodnie?
Na razie mam to w miejcu, gdzie słonko nie dociera. Będę sobie pisać, co mi się podoba. Jeśli komuś przyjdzie do głowy z tego kpić, to coż... wiem, co wart. A jeśli nie wiem? Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Zdumiewają mnie ludzie, których plotki zajmują. Którzy poświęcają czas i energię na dociekanie, co kto o kim powiedział, co kto powiedział o nich samych, skłóceni przez to z połową ludzkości. Idę swoją drogą i nie zważam na ludzkie języki. Nie tropię pogłosek na swój temat, a jeśli do mnie docierają, często bawią mnie serdecznie. Jak ta, że mam kochanka i przez zażywanie środków antykoncepcyjnych trafiłam jesienią do szpitala. Przecież na takie dictum można tylko ryknąć śmiechem - co też z największą uciechą uczyniłam.
Takich od razu przekazuj do spamu i nie dyskutuj z nimi, bo nie warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
Tym razem nie był to tzw. troll na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.