piątek, 15 stycznia 2016
środa, 13 stycznia 2016
Futbolowo - synowe rozterki
Mój syn już w zeszłym roku szkolnym prosił mnie o wypisanie z treningów piłki nożnej. Uczęszczał na nie, gdyż zauważyłam, że lubi biegać za "okrągłym przedmiotem", chętnie chwali się przede mną swoimi futbolowymi umiejętnościami, i uznałam, że dziecku dobrze zrobi taka zorganizowana rozrywka. Nie jestem jednak zwolenniczką terroru dodatkowych zajęć, więc mam dylemat w związku z jego ponowioną prośbą o rezygnację z treningów.
Chciałabym nauczyć syna, że nie należy łatwo się poddawać i wycofywać się po pierwszych trudnościach. Skoro jednak sytuacja się powtarza...
Obiecałam małemu, że sprawę przemyślę i porozmawiam z trenerem. Tak też postąpiłam. Uradziliśmy z prowadzącym zajęcia, że zrobimy synowi miesięczną przerwę - oczywiście tego miesiąca nie będę musiała opłacać - co mnie "dziwnie" nie martwi - a potem się zobaczy.
Według trenera moje dziecko nie ma predyspozycji do gry w piłkę, ale zgodziliśmy się co do tego, że trochę ruchu zawsze się przyda. Nic jednak na siłę. W końcu swojej pasji i miejsca w życiu szuka błądząc niejeden dorosły, więc jak tu się dziwić dziecku.
Trochę o blogu i sobie.
Dlaczego taki tytuł nadałam blogowi, to chyba jasne - bo takie jest życie. Mieni się tysiącem kolorów i odcieni. Czasem bywa też szare albo i czarne, ale zawsze jest fascynujące. Lubię na to swoje bytowanie spojrzeć z dystansem, z boku - tę perspektywę daje mi blog, a dawniej - pamiętnik pisany w zeszycie (do dziś zresztą całkowicie nie zarzucony). Lubię utrwalać chwile i emocje, są dla mnie pamiątką, dają wgląd w siebie.
P.S. Tytuł jest fragmentem piosenki Anity Lipnickiej: "Zamigotał świat"
***
Wiecie, tak piszę sobie i piszę - i uświadamiam sobie, ile przyjemności daje mi to zajęcie, jak bardzo relaksuje i jaki głód tej czynności odczuwałam :)
Pierwsze koty za płoty czyli wstęp
Witam serdecznie.
Niełatwe bywają powroty. Po niemal dziesięciu latach blogowania musialam porzucić swoje stare miejsce. Zapiski dostały się przed niepowołane oczy i wykorzystano je przeciwko mnie. Nie ukrywałam ich zresztą przed osobą, która poważnie mojego zaufania nadużyła. Był to człowiek w założeniu najbliższy, okazał się jednak największym wrogiem. Dziś już nie jesteśmy razem.
Aż chciałoby się powiedzieć: nowe życie - nowy blog. Niestety, blog założyć jest łatwiej niż zbudować i ustabilizowć codzienność. Ufam jednak, że jestem na dobrej drodze.
Powraca się niełatwo - powtarzam. Stary blog był oswojony, bardzo się do niego przywiązałam, był takim moim azylem i "półświatkiem", jak to zabawnie określiła blogowa koleżanka. Brakuje mi tego uczucia zadomowienia, tej przytulności, zdaję sobie jednak sprawę, że to kwestia czasu.
Będzie mi bardzo miło gościć starych i nowych Czytelników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)